sobota, 27 lutego 2016

Poznajemy ulice Muranowa - Leszno

Myślę, że trzeba znać Warszawę, a już na pewno to, jak wyglądała dawniej, a  szczególnie te okolice, które znamy. Tak więc zaczynamy od .... ulicy Leszno. Mam nadzieję, że ta wycieczka będzie dla Was odkryciem i ciekawą niespodzianką. 


















Jak zwykle,proszę wypełnić test 
najlepiej do następnej soboty!
Oczywiście ekstra punkt w nagrodę za szybkość! Powodzenia! 


sobota, 20 lutego 2016

Nowy Początek!

Zapraszam wszystkich "zagadkowiczów" do kolejnej zabawy. W tym półroczu proponuję tematykę varsavianistyczną.

Zaczynamy od własnego podwórka. Ulica Nowolipie przed wojną wyglądała zgoła odmiennie od dzisiejszego widoku. 
Jaka to była ulica? Kto tam mieszkał? Czy zabudowana była tak jak dzisiaj?

Oddajmy głos dawnemu mieszkańcowi, Józefowi Henowi:

„Zejdźmy na podwórze. Warto, bo tutaj odbywało się nieustające widowisko. Życie publiczne, wszystko na ludzkich oczach, żadnej biedy ani żadnej hańby nie dało się ukryć. Zwłaszcza ci z parteru, wietrzący kuchnię przez otwarte okno, musieli się pogodzić z tym, że wszyscy wiedzą, co się u nich dzieje. Wystarczyło pociągnąć nosem: aha, dziś kapuśniak albo krupnik, kartoflanka ze smażoną cebulą, wytapianie gęsich skwarek. Każda kłótnia rodzinna była odnotowana, każde nerwowe trzaśnięcie drzwiami. Ba, wystarczyło, że coś się działo na Nowolipiu parę bram dalej, by przybiegł zadyszany Łajbuś od Kaców czy Szmulek od gazownika z sutereny z wrzaskiem: „Chłopcy, draka!“ Pędziliśmy po kocich łbach w stronę Smoczej albo jeszcze dalej, do Żelaznej, gdzie można się było porozkoszować soczystymi wyzwiskami.“ (Józef Hen, „Nowolipie“, Iskry, Warszawa 1991)



„Później, w latach trzydziestych, coraz więcej rodzin zaczęło chyłkiem omijać tradycję, wiele form współżycia religijnego zniknęło. Kiedy byłem mały, najprzyjemniejsze wydawało mi się Święto Szałasów. Przez osiem dni całe podwórko było zastawione drewnianymi kuczkami, z nakładanymi na nie dachami z liści tataraku, stały tak ciasno, że przecisnąć się można było tylko wąskim korytarzykiem. Państwo Krzyżewscy, o ile pamiętam, wcale nie narzekali, podwórko wyglądało naprawdę malowniczo, a dzieci miały wtedy używanie, tyle było możliwości przy zabawie w chowanego. Przez cały okres świąt trzeba było jadać w tych kuczkach, pod zielonym dachem, przez który prześwitywało niebo, tak jak nasi przodkowie – tłumaczyli dorośli – jadali w namiotach, albo pod gołym niebem po wyjściu z Egiptu“.(Józef Hen, „Nowolipie“, Iskry, Warszawa 1991)


Zmieniamy też sposób przesyłania odpowiedzi. Poniżej znajdziecie link (test) do formularza z pytaniami. Proszę kliknąć i rozwiązać. 

Pytania zagadki - test
Odpowiedzi oczekuję do następnego czwartku.

Powodzenia!